Portugalia znana jest na świecie ze swoich niemalże nieskazitelnie czystych wód i plaż, z inwestycji w energię odnawialną, a co za tym idzie, z korzystania w dużej mierze z energii słonecznej i eolicznej.
Pięknie brzmiące slogany i uśmiechnięte twarze chcą nas przekonać, że to kraj gdzie problem śmieci jest odległy. W samym Algarve na 133 plaże w zeszłym roku aż 89 zostało wyróżnionych błękitna flaga. Robi wrażenie! Czy oznacza to jednak, że problem nie istnieje? Bynajmniej i z roku na rok narasta.
Trzy największe problemy na portugalskich plażach to:
– plastik,
– filtry z papierosów,
– kawałki sieci i lin używanych przez rybaków.
Filtry były dołączane do papierosów w latach pięćdziesiątych XX wieku, by chronić płuca przez nadmierną ilością substancji smolistych. Pety rozkładają się jednak bardzo powoli, stanowiąc śmiertelną pożywkę dla ryb i ptaków.
Najwięcej filtrów można znaleźć przy leżakach mimo, że koszy na śmieci nie brakuje. Plastik z kolei zaczyna stopniowo „koegzystowac” z muszelkami i florą wydm. Słomki, małe zabawki, patyczki po lizakach, opakowania po przekąskach, butelki i puszki, a od zeszłego roku maseczki to tylko kilka przykładów.
Najczęściej jednak, ja osobiście, znajduję liny i złamane fragmenty z pułapek na ośmiornice i kraby. Skoro nawet rybacy, żyjący z bogactwa oceanu, nie szanują źródła swojego utrzymania, to znaczy, że świadomość ekologiczna musi rozszerzyć się poza szkoły. To tylko pokazuje, jak długa droga przed nimi w walce ze złymi nawykami. Kiedyś sieci rybackie wykonane były z nici sizalowych, a jako pułapki na ośmiornice służyły gliniane wazy. Teraz rybacy preferują sieci polipropylenowe, a za pułapki służą łamliwe, plastikowe skrzynki. Podobnie jak i na Bałtyku sieci widmo również stanowią tutaj problem i zagrożenie dla zwierząt morskich.
Jak poważny jest problem ze śmieciami, postanowił w zeszłym roku udowodnić biolog z Niemiec Andreas Noe (znany bardziej pod pseudonimem Trash Traveller), który przeprowadził się do Portugalii w 2018 r. Od 15 sierpnia do 11 października 2020 przemierzył pieszo bez dnia przerwy ponad 1000 km, z północy na południe i potem na wschód aż do granicy z Hiszpanią. Według rachunków w ciągu 58 dni, przy współpracy z lokalnymi podmiotami, zebrano w sumie 1,6 tony śmieci, w tym 752 maseczki!

Także w zeszłym roku w Lagos została zorganizowana mała wystawa Jensa Mohra, artysty pochodzącego również z Niemiec, który używa śmieci znalezionych na ulicach i plażach do tworzenia podobizn zwierząt.
Jak mówią Portugalczycy „água mole em pedra dura tanto bate até que fura” czyli kropla drąży skałę i mam nadzieje, że już wkrótce więcej Portugalczyków zacznie uczestniczyć w akcjach sprzątania świata i przede wszystkim zrozumie, że bez ograniczenia użycia plastiku i produkcji zbędnych opakowań problem nie zniknie, nieważne jak często będziemy po sobie (a zwłaszcza INNYCH) sprzątać. Podejmujmy wszyscy świadome decyzje i oszczędzajmy naszą Planetę. Jest niezastąpiona 🙂
